2006 - Lot balonem - 30 września

Pilot Błażej i kierowca obsługi naziemnej Łukasz wyciągają balon z wora
- Szeleści trochę inaczej...
- Może w czymś pomóc?
Mocowanie palników do kosza...
... oraz mocowanie kosza do balona
Sławek pomaga w równomiernym rozłożeniu powłoki
Gotowe. Czekamy na... koniec termiki
Posiłek przed lotem
Znalazłem miniaturę balona w trawie. Wydaje się być gotowa do lotu
Napełniamy powłokę powietrzem. A Błażej zaraz puści niebieskiego balonika - dla sprawdzenia kierunku wiatru
- Baloniku mój malutki, rośni duży okrąglutki
Łukasz trzyma balon żeby nam przedwcześnie nie odleciał
Błażej umie podgrzać atmosferę ;-)
Jeszcze trochę i będzie gotowy
- No to startujemy
Startowisko w Turośni Kościelnej zostawiamy w dole
Lecimy węgierskim balonem
Pełno tu gazrurek
Dokładając "do pieca" reguluje się wznoszenie/opadanie
Przebijamy się przez grubą warstwę rudej inwersji
Meandry rzeki (o nieznanej mi nazwie)
Mamy towarzystwo - gęsi.
Dwa samoloty pasażerskie - "nieco" wyżej
Vario takie jak dla glajciarzy
Dołem wieje nieco inaczej niż na naszej wysokości
Sławek
Aneta kręci krótki filmik telefonem komórkowym
Błażej nawiguje według papierowej mapy - tradycjonalista
Nad nami - rozpływająca się smuga kondensacyjna
--- bez tytułu ---
Stratus nad inwersją
W oddali widać wystające ponad inwersję - cumulusy.
Ekipa naziemna wciąż podąża za nami
W dole jakaś wioska
Czas biegnie a my obniżając lot zanurzamy się w warstwę inwersji
Szczegóły konstrukcyjne układu kosz-balon
Wylądujemy na łące po drugiej stronie drogi
Żeby tylko krowa się nie spłoszyła
Czas wysiadać
Trzeba jeszcze położyć balon (dlatego pilot nie opuszcza kosza)
Fajnie było
Sławek z Łukaszem kładą balon ciągnąc za linę
Wszystkie czynności sprzed startu trzeba powtórzyć w odwrotnej kolejności
Dwie Anety odczepiają liny od kosza
Zwinięty
Upychamy płachtę balona do wora
Tymczasem dzień zbliża się ku końcowi
I to by było na tyle... Bardzo udany dzień 30.09.2006r.